Pół roku trwało śledztwo, dotyczące zlikwidowania przez kryminalnych z zespołu antynarkotykowego plantacji konopi indyjskich. Kilogramy marihuany warte 100 tys. zł nie trafiły na rynek. Śledztwo rozpoczęło się w czerwcu 2018 roku, kiedy policjanci otrzymali informację o możliwym położeniu plantacji konopi indyjskich. Rozpoczęła się obserwacja domu jednorodzinnego na terenie Tarnowskich Gór. W trakcie obserwacji zauważono mężczyznę, który wyszedł z plecakiem. Policjanci przystąpili do działania i z mężczyzną weszli do domu. Już na wejściu zauważyli worek z ziemią ogrodową, a na piętrze, gdzie były pozasłaniane rolety okienne, intensywne źródło światła. To właśnie tam, w trzech pokojach, znajdowały się doniczki z sadzonkami konopi indyjskich w różnych fazach wzrostu. Z zabezpieczonych łącznie 900 krzewów można było uzyskać susz marihuany o czarnorynkowej wartości 100 tys. zł. 44-latek z Chorzowa, który doglądał uprawy, został zatrzymany. Po wykonaniu szeregu czynności kryminalni zatrzymali drugiego mężczyznę, 30-letniego mieszkańca Olkusza, który był pomysłodawcą całego przedsięwzięcia. Właściciel plantacji wynajął dom jednorodzinny i zainwestował w różnego rodzaju urządzenia do uprawy oraz sadzonki. Hodowli miał pilnować kolega, który przebywał poza granicami kraju.
Plantacja ruszyła w marcu 2018 roku od stu sadzonek. Później dosadzono resztę.
Zatrzymanym mężczyznom postawione zostały zarzuty uprawy narkotyków i zastosowano wobec nich areszt tymczasowy. Sąd wymierzył im karę 1,5 roku więzienia oraz orzekł o przepadku dowodów rzeczowych.